Roku 1758 na idącego do Composteli Pielgrzyma rodem z Litwy, nazwiskiem Eysmonta1, gdy przy zapadłej nocy szedł lasem, nagle napadłszy (jak ust jego słyszeliśmy tegoż roku w Paryżu) chcieli go ze wszystkiego odrzeć. Gdy jednak Pielgrzym eksplikował się, że puściwszy się nas Służbę Bożą, odwiedza miejsca Święte, dali mu łotry pokój, ale z nich jeden przy odejściu, zadał dobry raz kijem po grzbiecie Pielgrzymowi, z tym upomnieniem: Nie włócz się Sługo Boży po Nocy. (ks. Stefan Łuskina)
Gazeta Warszawska, nr 88, w sobotę 4.11.1786.
1. Zapewne był to ks. Jerzy Eysymontt, późniejszy proboszcz ejsmontowski.
W dzisiejszych czasach mógłby nie mieć tyle szczęścia :)