O obyczajnej Mariannie
Czasem udaje się wyczytać z metryk jakąś ciekawą historię. Ot i mnie dziś się udało. Żył sobie w Wielkich Eysymontach niejaki Jakub Eysymont, człowiek znaczny i majętny. Po owdowieniu, być może nawet parokrotnym, postanowił wziąć sobie kolejną żonę, młodą panienkę Mariannę Staniewską. Ślub odbył się 1785 roku. I nic. Dopiero w 1794 Marianna powiła syna Karola. Niedługo cieszył się Jakub synem, odszedł do przodków 26 lutego 1796 roku. Jeżeli wierzyć metryce, osiągnął wiek iście matuzalemowy – 97 lat. Jeżeli nie wierzyć – musiał być mężczyzną co najmniej po 70tce. Marianna zaś wyszła ponownie za mąż, nie uchybiając przyzwoitości po odbyciu roku żałoby – dokładnie 26 lutego 1797 roku. Przyzwoitości stało się zadość raz jeszcze: kolejny syn Marianny i jej nowego męża Stefana Wybranowskiego przyszedł na świat... 26 listopada 1797 roku, czyli dokładnie w 9 miesięcy po ślubie. O pozostałych szczegółach metryki milczą.
Alicja
Ksiądz z Parafii Nowo Dworskiej wpisał "znajdziecie metryki umarłych mających lat więcej niż 90": Zofia Szarkanowska lat 96, Dominik Doliński lat 123, Andrzej Bartasewicz lat 100.
"Roku tysiąc óśmset trzydziestego (...) miesiąca (...) czwartego dnia w Mieście Sokółce umarła (...) z przyczyny piiaństwa bo piianą świnie ziadły pod karczmą"
-------------------------
Daty i nazwisko wykropkowałem ze względów oczywistych.
w 1829 roku ksiądz w metryce pogrzebowej pisze ......." umarł od ukąszenia psa wściekłego ".
Andrzej Stasiukiewicz i Anna z d. Jeremicz (wieś Dylowce par. Repla) po ślubie w 1804 mieli 10 dzieci.
Oto potomkowie tej pary, którzy dożyli 1909 roku:
1. Wnuczka Anna Jeremicz (po Magdalenie), żona Antoniego Rybałki, potomkowie żyją do dzisiaj
2. Wnuk Józef Jeremicz (po Wiktorii), miał co najmniej 2 wnuków.
3. Być może siostra Józefa, Agata Jeremicz.
O kochliwej Kochańskiej
Drugiego ślubu dożywały nieliczne kobiety z Repli. Ciężka praca, liczne porody i marne warunki higieniczne sprzyjały chorobom i na pewno odbierały większości radość życia. Mężczyźni, szczególnie gospodarze, częściej żenili się powtórnie. Niektórym udawało się to i trzy razy.
Petronela Kochańska musiała być szczególną niewiastą, bo nie tylko zawsze znajdowała sobie męża, ale i najwyraźniej miała na to ochotę. Być może odznaczała się pozytywnym nastawieniem do życia, co jest w tych okolicznościach ważniejsze niż atrakcyjny wygląd. Dbała przy tym o dzieci, które czuły się chyba całkiem znośnie w domu kolejnych ojczymów. To też duży wyjątek w Repli...
Pierwszy jej ślub odbył się w 1802 roku, mężem został Jan Turejko z tej samej wsi Marcjanowce. Urodziły im się dwie córki, z których przeżyła starsza Anna (ur. 1805).
Po raz drugi na ślubnym kobiercu stanęła Petronela w maju 1815 roku, wychodząc za kawalera Ludwika Kalenika z Marcjanowców. Pierwsza córka zmarła jako niemowlę, ale dwie kolejne - Petronela (ur. 1819) i Krystyna (ur. 1822) - chowały się zdrowo.
Trzecie ślubowanie odbyło się w 1823, Petronela musiała mieć ponad 40 lat, jako posag wniosła trzy córki po dwóch mężach. Wybrankiem okazał się być Andrzej Szyluk ze wsi Duchowlany, wdowiec z czwórką dzieci. Do tej siódemki potomstwa doszło jeszcze dwoje wspólnych dzieci: Felicjanna (ur. 1825) i Antoni (ur. 1829). Para przeżyła razem 22 lata, ośmielam się twierdzić, szczęśliwie.
Nasza energiczna Petronela zakasała rękawy i poradziła sobie nowym rodzinnym wyzwaniom. Dowodem są kolejne śluby, tym razem dzieci i pasierbów – wszyscy dorośli i znaleźli sobie (czy raczej znaleziono im) życiowych partnerów. Jedynie Petronela Kalenikówna zmarła na gruźlicę jako dwudziestolatka. Obie córki Petroneli z poprzednich małżeństw - Anna i Krystyna - pisały się często jako Szylukówny, czuły się zapewne zaadoptowane przez ojczyma.
P.S. Krystyna wyszła za Kazimierza Rybałko, starszego brata mojego prapradziadka Antoniego. Potomkowie tej pary są liczni i wielu żyje do dzisiaj.
Działo się w tej Brzostowicy w 1797 roku, oj działo. Jak to w wielkim mieście, do wyskoków wszyscy przyzwyczajeni i szybko przechodzą nad nimi do porządku dziennego. Dnia 29 maja pobrali się dobry szlachcic Ignacy Kukliński z Wojciechowszczyzny z panną Teresą Dziewiątkowską, najwyraźniej obcą w tej parafii, może przybyłą z Sokółki?.. Na świadków proszono zakrystiana i organistę oraz niejakiego Jerzego Żukowskiego. Panna młoda była w zaawansowanej ciąży, dziecko urodziło się 19 sierpnia, chrzestnym był znowu ten sam organista. A Teresa biedula zmarła tegoż dnia w kwiecie swych 22 lat.
Jeszcze mniej o opinię publiczną dbał wdowiec Paweł Wołk, który stanął na ślubnym kobiercu z Konstancją Wojszelówną z właśnie urodzonym dzieckiem na ręku. Córeczka Marianna została zaraz po ślubie ochrzczona.
Dzieci nieślubne zdarzają się w najlepszych rodzinach, ale imię ojca dziecięcia zazwyczaj okrywa mgła tajemnicy. Inaczej w Brzostowicy: Kuźma Mielnik i Marcela Kwiatkowska pozostali na wieki w księgach jako nieślubni rodzice małego Kazimierza. Chrzestnym był naturalnie zakrystian.