Mój ojciec, rocznik 1930, uczęszczał do polskiej szkoły w Repli przez 2 albo 3 lata, potem zaczęła się wojna. W domu zachowało się kilka podręczników do klas początkowych, drukowanych we Lwowie. Nie wiem, czy właśnie z nich uczył się ojciec. Te parę lat szkoły z polskim językiem nauczania pozostawiło niezatarte ślady w jego tożsamości. Jednym z tych śladów były zagadki, które musiał słyszeć od nauczyciela w szkole. Zapamiętałam kilka, to są łatwe zagadki dla młodszych dzieci tamtych czasów. Kto wie, czy dzisiejsze dzieci potrafiłyby wszystkie odgadnąć?
xxx
Żółty, słodki, w smaku miły, pszczółki z kwiatków go zrobiły.
xxx
Stoi nad wodą, co chwila się myje, wszystkim pić daje, sam nigdy nie pije.
xxx
Leży bochen między grochem.
xxx
Wisi w kącie sito, nie ręką je uwito.
Na koniec następowało pytanie ,,Co to jest?". Ojciec nie czekał na naszą odpowiedź, bo wiedział, że i tak ją znaliśmy. Recytacja zagadki była dla niego swoistym rytuałem, jakby zaklęciem, przenoszącym w przeszłość.
Na zakończenie zagadka trudniejsza, przypuszczam, że autentycznie pochodząca z okolic Repli.
Wisa wisi, choda chodzi. Wisa upadła, choda zjadła.
Co to jest?...
Rozwiązanie podam, jak to w bywało w zwyczaju w dawniejszych czasopismach, za tydzień :)
Choda to chyba świnia, a wisa to owoc-gruszka.
Alu,
Dzięki serdeczne za piękne i niełatwe zagadki.
Poszukiwanie odpowiedzi zaprowadziło mnie do miejsca, w którym takich zagadek jest więcej. Jak widać ponadregionalne :)
https://historialomzy.pl/zagadki-ludowe-z-nad-narwi-i-bugu/
Pozdrawiam serdecznie
Arek
Pan Albin zna się nie tylko na genealogii, ale i na zagadkach, bo trafnie odgadł! Rozwiązania za tydzień nie będzie.
Arku, te zagadki znad Narwi i Bugu są w dużej części dla doroslych, którzy miewają kudłate myśli... Ale potrafią rozbawić, to fakt. Po przeczytaniu przypomiałam jeszcze jedną tatusiową zagadkę, która przez długi czas mnie zajmowała:
Przywieźli ją Niemce
w czerwonej sukience.
Jak ją rozbierali,
to nad nią płakali
Odpowiedź: cebula. Ale dlaczego czerwona? Dlaczego Niemce?... W Wilnie swego czasu czerwonej cebuli nie było, zapoznałam się z nią dopiero w Niemczech. Teraz tłumaczę zagadkę tak. Niemcy na Grodzieńszczyznie stanowili od dawnych czasów największą grupę cudzoziemców, czerwona cebula rzeczywicie została przywieziona skądś z Zachodu.
Przypomniała mi się jeszcze jedna zagadka, niestety rozwiązanie uleciało z wiatrem.
Worek i woreczek
chleba kawałeczek.
Dwa ślepaki pod świstakiem zawiązane.
Może komuś się coś skojarzy? Mnie się kojarzy torba żebracza, a "ślepaki" to może miały być śledzie?... Tak sobie jak przez mgłę przypominam, ale bardzo niedokładnie. W dawnych czasach śledzi było w morzu tak wiele, że nawet żebrak mógł je mieć w torbie.